środa, 26 maja 2010

Zero interpersonalne

Toscana

Ja jednak jestem interpersonalnym, medialnym i marketingowym zerem. Byłam wczoraj na spotkaniu autorskim z Małgorzatą Matyjaszczyk (wyjaśnienie no 1: wspominałam już o Matyjaszczyk – szczęśliwa kobita, której udało się wyjechać do Toskanii, gdzie obecnie mieszka, pracuje jako gosposia u księdza i pisze bloga, który został zauważony przez żonę właściciela wydawnictwa Feeria i w związku z tym wydany w formie książkowej - książka okazała się hitem i bestsellerem i właśnie w księgarniach ukazał się jej drugi tom; wyjaśnienie no 2: tak właściwie to byłam na tym spotkaniu nie ze względu osobistego uwielbienia dla Toskanii tudzież Pani gosposi (zasadniczo interesował mnie jedynie aspekt, jak udało jej się z bloga wydać książkę – no i się dowiedziałam – szczęście, znajomości i kontakty...) jeno z okazji dnia matki, bo zabrałam moją Mamę, która - jak podejrzewałam i z czego bardzo się cieszę - była oczarowana i książką i Toskanią i Panią gosposią) – spotkanie w miłej włoskiej knajpce na Krupniczej, winko od wydawcy za free, autorka w czerwonej sukience z „pustym” dekoltem i prostymi, krótkimi kolczykami z czerwonego marmuru (a może był to nawet i prawdziwy koral...) w kształcie baryłek. Ogólnie było miło i swojsko. Wróciłam do domu, położyłam się spać i w mrokach dochodzącej północy olśniło mnie – oczywiście zbyt późno. Dlaczego ja nie zrobiłam przepięknego kompletu biżuterii, lub chociaż naszyjnika, albo samych kolczyków, nie nazwałam go/ich „tchnienie Toskanii”/”Toscanean breeze” albo „Słoneczne marzenia”/”Sunrising dreams”, nie zapakowałam ślicznie w pudełeczko ozdobione nowo stworzonym logiem z nazwą „Chimera – mediterana spirit” i nie wręczyłam po spotkaniu Pani Małgorzacie wyrażając swój zachwyt dla autorki i Śródziemnomorza, którego Toskania wszak jest integralną a ważną częścią???!!! Zero!!! Dzisiaj oczywiście na jej blogu ukazało się już sprawozdanie z całego spotkania i zachwyty dla przybyłych czytelników i podziękowania za wyrazy uznania i drobne prezenciki (np. bukiecik konwalii) i gdyby tylko dostała ten komplecik biżuterii, lub chociaż sam naszyjnik, lub kolczyki z pewnością przeczytałyby o nich w dzisiejszym poście rzesze jej wielbicielek... ale nie przeczytają, bo iluminacja przyszła zbyt późno. Powinnam sobie zafundować jakieś ćwiczenia umysłowe, nim zupełnie się pogrążę z okazji przegapiania takich okazji i niewpasowania w obowiązujące trendy...
Dalmacia

PS. A w dodatku jestem niefajna, bo nie uległam obecnej „modzie na Toskanię” i choć z przyjemnością bym się tam wybrała i zwiedziła i nawet nieco pomieszkała, pozostaję wierna mej miłości do Dalmacji, ze szczególnym uwzględnieniem wysp!

Brak komentarzy: