wtorek, 4 maja 2010

Zero absolutne (wstępu cz.4)

Moje kopie - od lewej "Siła" Botticelliego i "Taniec" Alphonsa Muchy

Można powiedzieć, że dostałam obsesji na punkcie "S". Jednakowoż źródła owej obsesji leżały w dość racjonalnym założeniu, że o ile uda mi się znaleźć coś dyskredytującego "S" w moich oczach (np. że udało jej się osiągnąć taki stopień kunsztu, gdyż jest utrzymanką jakiegoś wrednego typa, który za seks kupuje jej takie ilości masy Art Clay - a nie jest ona tania delikatnie ujmując - że po milionach prób i błędów i zmarnowaniu co najmniej tony owego drogocennego materiału w końcu, prowadząc nieudane życie seksualne, udało jej się wyprodukować coś sensownego), wtedy będę mogła w spokoju ducha również wobec niej zastosować swój ukochany drwiąco-lekceważący ton i chociaż na innym poziomie (np. moralnym lub erotycznym) poczuć się od niej lepsza. Niestety nic z tego nie wyszło. Po dokładniejszym zwiadzie okazało się, że "S":
- mieszka w Krakowie - zatem odpadł argument, że "ja przynajmniej mieszkam w najładniejszym mieście w Polsce"
- jest w moim wieku - zatem odpadł argument, że "ja przynajmniej jestem młodsza i wszystko przede mną"
- skończyła dwa kierunki studiów (socjologia + psychologia) i jedne studia podyplomowe (zarządzanie personelem) - zatem odpadł argument, że "ja przynajmniej mam wyższy stopień naukowy i jestem lepiej wyedukowana"
- ponadto zajmuje się: grafiką komputerową, szyciem, poezją, fotografią, tańcem... - zatem odpadł argument, że "ja przynajmniej jestem wszechstronnie utalentowana i umiem wyrażać siebie w innych technikach, o których ona nie ma pojęcia"
- posiada konta artysty na portalach - trendymania.pl, pakamera.pl, arsneo.pl, a także na digarcie i deviantarcie (jej prace zdobyły tytułu digartu i "deviantu" dnia)
- prowadzi własnego art-bloga, który przez pewną witrynę internetową został okrzyknięty "blogiem roku 2009"
- kilka miesięcy temu korzystając z dofinansowań unijnych założyła własną firmę "jubilerską", która jak dotąd bardzo dobrze prosperuje

Podusia - "różowa łąka"

Jeśli kiedykolwiek miałam sprecyzowany wizerunek siebie, jaką chciałabym być - to "S"kubana jest lustrzanym odbiciem tego wizerunku - tylko, że rzeczywistym, aktualnym i właśnie chwalącym się na swoim art-blogu, że robi sobie dwa tygodnie urlopu i wyjeżdża do MOJEJ ukochanej Chorwacji, kiedy ja w plusze przedwiośnia kisnę w nie umeblowanym mieszkaniu. Aż się chce płakać, prawda? Zamknęłam laptopa, powiedziałam do Draka "jestem zerem" i z teatralną miną wyrażającą - "już więcej nie wstanę" - poszłam się położyć.

Szmaciani Zuzia i Karolek dla małej Gajki :)

Brak komentarzy: