Radość z posiadania pewnej puli pieniędzy gotowych do wydania na cele biżuteryjne skłoniła mnie do nieco przedimieninowego przeglądnięcia oferty materiałów i narzędzi niecierpliwie czekających na bycie kupionymi... to z kolei spowodowało lekkie zafrasowanie, gdyż okazało się, że realne ceny znacznie przewyższają moje założenia cenowe, a co za tym idzie - niestety, niestety - trzeba będzie wybrać jeno rzeczy niezbędne i najpotrzebniejsze. Odsuńmy jednak, jeszcze choć na trochę, ten przykry proces eliminacyjny i zajmijmy się czymś przyjemniejszym - powiedzmy...
O! - najwyższa pora na pierwszy stopień wtajemniczenia - drogie "dzieciaczki" na dzisiejszej lekcji (zew nauczycielski polonistki ;)) poznacie, co kryje się pod tajemniczą, a często na tym blogu używaną nazwą "Art Clay". Otóż jest to - najprościej mówiąc - srebro (i to srebro najwyższej próby - 999) w formie plasteliny, pasty lub cienkich arkuszy (jak kartki papieru). Jak to możliwe? Skubani Japończycy - wymyślili szczwany sposób na dobre zarabianie na ekologii. W ramach modnego, społecznie popieranego i nade wszystko środowisko-zbawiennego recyklingu, ze zużytych klisz fotograficznych, wyrobów dentystycznych, odpadów jubilerskich itp. odzyskują czyściusieńkie metale szlachetne - takie jak srebro, złoto i platynę. Taki sukces jednak ich nie zadowolił - poszli dalej (i chwała im za to!) - dzięki opatentowanej technologii złączyli drobniutkie cząsteczki metali z wodą i "środkiem wiążącym" (papierem) - w ten sposób otrzymali genialnie plastyczny, miękki i banalny w obróbce materiał, który (z pewnością z dumą) nazwali Art Clay (ciekawe jak to jest po japońsku). Obecnie na rynku, w formie "glinek metali" (Metal Clay) dostępne są już: srebro próby 999 (Art Clay Silver), 22 karatowe złoto (Art Clay Gold), brąz (prawdziwy brąz, choć o nieco mniejszej gęstości, złożony z cyny i miedzi - Bronze Clay) i czysta miedź (Copper Clay).
Do tej pory pracowałam z Art Clay Silver w "podstawowych formach" - od lewej: pasta o konsystencji gęstej farby służąca do łączenia poszczególnych elementów, naprawiania pęknięć lub odbijania faktury (np. liści); strzykawka do wzorów filigranowych i ażurowych - różne kolory końcówek symbolizują różną grubość średnicy; Art Clay blok - srebro o konsystencji plasteliny, dość szybko wysychające w palcach dlatego dobrze się z nim pracuje obok działającego nawilżacza powietrza (autorski sposób :)), lub trzeba je często spryskiwać wodą. Pozostałe artykuły z serii Art Clay, których jeszcze nie wypróbowałam to:
1 - Art Clay Silver blok wolnoschnący; 2 - srebrna "olejo-pasta" do naprawy pękniętych a już wypalonych elementów srebrnych; 3 - Art Clay Silver w formie arkuszy papieru; 4 - Art Clay Overlay - srebrna glazura do malowania na ceramice, szkle, porcelanie...; 5 - Art Clay Gold - blok "plastelinowego" złota; 6 - złota pasta; 7 - glinka bronzu; 8 - glinka miedzi
Choć praca ze wszystkimi glinkami przebiega podobnie - 1) modelowanie, rzeźbienie, 2) suszenie, 3) szlifowanie, wygładzanie, 4) wypalanie, 5) obróbka końcowa (oksydowanie, polerowanie itp....) - najprostszy w użyciu jest Art Clay Silver, gdyż wymaga najniższej temperatury wypalania - już od 650 C - co w praktyce oznacza możliwość wypalenia na kuchence gazowej obok gotujących się na obiad ziemniaków :) Pozostałe Metal Clay'e należy wypalać w piecu (ale niestety nie w tym samym, co pieczemy szarlotkę). Z braku takowego pieca na razie jestem ograniczona do pracy jeno ze srebrem ("S" zakupiła piec z unijnego dofinansowania i teraz bawi się już wszystkimi rodzajami glinek - wrrrrrr), ale co się odwlecze to nie uciecze - pierwsze zyski z biżuterii srebrnej (jak tylko się pojawią) pójdą na zakup pieca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz