sobota, 10 lipca 2010

Chimery srebrny ogon ;)

Źle ostatnio zaczęłam. A chcę żebyście zrozumieli i docenili (choć zapewne tylko ja postrzegam to jako heroiczny wyczyn) ten fenomen (nie, nie meteorologiczny – socjologiczny... albo psychologiczny?... emocjonalny?... interpersonalny?... - whatever) Jestem osobą zasadniczo mało „społecznościlubną” (delikatnie powiedziawszy) – innymi słowy: jak miałabym się utożsamiać z jakąś postacią filmową lub serialową to byłby to poczet wcieleń najbardziej antypatycznych z ogólnie akceptowalnych: House, Debra Morgan (z „Dextera”), siostra Alojzyna (Meryl Streep z „Wątpliwości”), Melvin Udall (Nickolson z „Lepiej być nie może”), Boris Yellnikoff (narrator „Co nas kręci, co nas podnieca” – „Whatever works” - uprzejmie przemilczę kwestię przetłumaczenia tego tytułu) itp. itd. itp. Bardziej obrazowo: konto na Facebooku założyłam sobie za namową brata i zaglądam na nie średnio raz na dwa tygodnie (konta na naszej klasie nie posiadam w ogóle). Nie pociągają mnie i nigdy nie pociągały portale społecznościowe, nigdy dotąd nie korzystałam z żadnego forum, a użytkowników (zarówno autorów jak i czytelników) blogów (a teraz i twittera itp.) uważa ...ła... –m za dziwolągi. (A jak wysyłam życzenia świąteczne to wysyłam je do kilku osób, z którymi jestem zżyta, a nie hurtem do wszystkich „znajomych” ze wszystkich lat edukacji...) Toteż doczekałam się pieszczotliwego stwierdzenia: „bo Ty wolisz nielubić ludzi, niż coś robić” – i muszę przyznać, że jest w tym sporo prawdy (zwłaszcza co do pierwszej części)... ale litości! - staram się z tym walczyć... ;) (kilka lat wstecz na tej samej fali podsumowywania mego „nastawienia do otoczenia” usłyszałam: „zostaniesz starą, polonistyczną panną” – co na szczęście się nie sprawdziło ;) Zatem chyba należy mi się choć nieco uznania w ramach „pokonywania własnych słabości” i możecie mi przyznać, że walczę dzielnie – piszę bloga, staram się pojawiać na digarcie i deviART’cie, a teraz jeszcze naginam swą antytowarzyską i antyspołeczną osobowość do wymogów forum internetowego pełnego osobniczek będących klasycznymi przedstawicielkami „grupy społeczno-artystowskiej”, którą z subiektywnego punktu widzenia scharakteryzowałam we Wstępie... Ja się podziwiam. Chociażby za tytuł mego wizazowego wątku: Chimery srebrny ogon (brat stwierdził, że to brzmi jak nazwa jakiejś karty RPG... sama przyznam, że trochę pretensjonalne - no ale...) – 90% tytułów „prywatnych wątków” na forum brzmi (nikogo nie urażając!) mniej więcej w tym stylu: moje biżutki, moje próby, moje początki, moja biżuteria, moje biżuteryjne wprawki, moje kolczyczki, moje wrapki, moje artkleje, moje koraliczki, moje błyskotki... albo (ulubiona przeze mnie grupa tytułów): nieśmiała nowicjuszka prosi o ocenę...; zawstydzona początkująca prezentuje...; niepewna swych zdolności prosi o komentarze...; pokazuję i już się boję...
No, to musicie przyznać, że na tym tle „Chimery srebrny ogon” brzmi wybornie! :) Z resztą chyba udało mi się forumowiczki co-nieco zaintrygować, bo mam już sporo (jak na totalnie początkująca ;) komentarzy (chyba, że to normalka na forach, tylko ja nieprzyzwyczajona bo i skąd) – oczywiście prawie samych pozytywnych – z czego w opinii ogółu powinnam być dumna i zadowolona, a z czego jeszcze do niedawna nie byłam... i znów tłumaczę me tajemnicze zachowanie: mam teorię, że na każdym forum (jak i w każdej „realnej” grupie społecznej) istnieje grono osób, które są miłe, sympatyczne, kochane, „do rany przyłóż” i zawsze pomogą, przytulą, pochwalą, docenią... (ogólnie rzecz biorąc – przeciwieństwo me) – i przeważnie tak się składa, że z racji typu ich osobowości zawsze i wszędzie ich pełno (co na forum przekłada się na: i każdy wątek muszą skomentować). Otóż założyłam, iż początkowe wpisy na Chimery srebrny ogon (co zresztą potwierdza ich treść) są od takich właśnie osób, a co za tym idzie – ich właściwy przekaz brzmi: „witamy! nieśmiałą, skromną, zawstydzoną nowicjuszkę! (bo wszak taka powinna być nowicjuszka wobec zasiedziałych, starych wyjadaczek, którym nie pierwsza setka wpisów na forum już pękła...) nic się nie przejmuj – wstąpiłaś na kochające łono rodziny biżuteryjek – teraz już wszystko będzie dobrze!” – i z czego się tu cieszyć? Ale z czasem (po kilku dniach) pojawiły się też komentarze konstruktywne – z „ciekawą krytyką” i sugestiami, które są cenne, słuszne oraz wzięte pod uwagę :) Wpisało się też już parę dziewczyn, których prace szczerze podziwiam i są dla mnie wyznacznikiem dobrej, oryginalnej, precyzyjnej „roboty” – oczywiście właśnie z racji „kalibru” wystawiających komentarze te nie są już tak cukierkowate i pełne zachwytów, ale to z nich (również ze względu na „kaliber” wystawiających) najbardziej się cieszę. Grunt, że zostałam zauważona – w sensie, że zaczęłam „istnieć w towarzystwie”, weszłam w magiczny krąg wtajemniczenia, zostałam dopuszczona do „kliki” ;) – i mam nadzieję, że za jakiś czas będę się mawiało: „no znam - Chimera – całkiem nieźle lasce idzie” ;)

Mam nadzieję, że osoby z biżuteryjnego forum wizazu czytające tego posta nie czują się w żaden sposób urażone mym grubiańskim podejściem z elementami tendencji do „nielubienia ludzi” ;) – bardzo dziękuję za wszystkie wpisy – szczególnie te początkowe, które otworzyły „rozmowę” na temat moich wyrobów i nota bene wprowadziły mnie w „świat wizazowych biżuteryjek” :) (drobna dygresja – mój ulubiony wpis – który, jak dotąd, przyniósł mi najwięcej radości i satysfakcji i dumy z tego co robię – to wpis kasi_kati – (jak ktoś ciekawy czemu – niech przeczyta ;) - baaaardzo dziękuję!)
Osoby „spoza wizazu” – zapraszam na mój wątek – Chimery srebrny ogon! :)

P.S. jako że z okazji tego postu trza było czytać i czytać i czytać i żadnych obrazków - na deserek me ostatnie biżuteryjne wyroby - miałam ochotę na nieco kolorków, więc wykorzystałam nabyte na jubinale korale ceramiczne:


Od dołu: naszyjnik "Barwy radości (nie mylić z barwami szczęścia! ;)/Colorful joy" i komplet "Śliwki na lato/Summer plums" ;)

3 komentarze:

mallory77 pisze...

Jako ta, która trochę Cię zna doceniam Twoje poświęcenie dla sztuki i też jestem z Ciebie dumna:) Śmiem twierdzić, że zaistnienie w Szanownej Klice ...-ryjek (bardzo mi się to podoba:) da Ci możliwość poznania różnych opinii na temat Twoich prac. Mam nadzieję, że oprócz podnoszących na duchu pozytywnych opinii, pojawi się też konstruktywna krytyka, sugestie i zwrócisz uwagę, na rzeczy, ktorych wcześniej nie dostrzegałaś. Wiem sama, że sensowna ocena innych bardzo pomaga, by prace stawały się coraz lepsze.

mallory77 pisze...

a! i brawo za ten "chimery srebrny ogon". Bardzo to ładne:)

zuzannasofia pisze...

:) ja jestem jakaś nienormalna chyba - jak ktoś wpisze komentarz to cieszę się jakbym dostała lizaka - a jak to jest Twój komentarz, to jakby lizak był o smaku coca-coli (mój ulubiony) ;) zachęcam (jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś) do zaglądnięcia na mój wątek na wizazu (linki w poście) i poczytania sobie "konstruktywnej krytyki" - będziesz mnie potem pilnować czy w kolejnych pracach uwzględniam uwagi innych ;) dzięki za wpisy!!!