wtorek, 27 lipca 2010

Break event

Nadszedł czas, aby przybliżyć wam – drodzy czytelnicy – Drakową teorię „break event’u”. Otóż – kiedy wpadniemy w sidła codziennej rutyny... kiedy poziom fenylo-etylo-aniliny (sympatyczny, naturalny środek chemiczny znacznie a zasadniczo przyczyniający się do ogólnego poczucia szczęśliwości) gwałtownie zaczyna nam spadać... kiedy nastrój obniża się nam poniżej poziomu morza (tzw. depresja)... kiedy problemy postaci z oglądanych przez nasze matki seriali stają się naszymi problemami... – niezaprzeczalnie potrzebujemy break event’u! "Break event” – jak sama nazwa wskazuje – jest to niespodziewane, losowe, pozytywne wydarzenie przerywające okres marazmicznej stagnacji i poprzez radosne zaskoczenie stymulujące do powrotu z krainy zombi do świata żywych, energicznych, asertywnych, młodych, pięknych, zdolnych, wysportowanych, zadowolonych z siebie – ludzi sukcesu! Lub w uproszczonej wersji – miła a motywująca niespodzianka – taki prezent od losu z przywieszonym, niewidzialnym (choć dobrze czytelnym) bilecikiem: „Don’t give up!”. Właśnie dzisiaj przydarzył mi się takowy „break event”. Mianowicie - znalazłam w swojej skrzynce e-mail od Galerii DecoTrendy (już sobie nawet zapomniała, że do nich wysyłałam zgłoszenie! kiedy to było?! – chyba ponad miesiąc temu!) o następującej treści:

Dziękuję za przysłanie zgłoszenia. Pani prace bardzo nam się podobają i chętnie widzielibyśmy Panią w naszej galerii. Jeśli nadal jest Pani zainteresowana współpracą z naszą galerią to poproszę o zapoznanie się z regulaminem. Jeśli odpowiadają Pani warunki współpracy, to proszę o maila zwrotnego, z informacją, że akceptuje Pani warunki regulaminu i chce nawiązać współpracę. Po pozytywnej odpowiedzi założę Pani konto projektanta oraz prześlę indywidualne hasło dostępu do panelu projektanta naszej galerii.

Nareszcie! Bo już traciłam nadzieję, że kiedykolwiek, cokolwiek, gdziekolwiek sprzedam. Co prawda droga od założenia panelu projektanta do sprzedania wystawionego towaru jest daleka, ale wszak bliższa niż od bezczynnego siedzenia za biurkiem do sprzedania niewystawionego nigdzie towaru. Choć Galeria DecoTrendy to nie ta klasa co Trendymania lub Pakamera (istniejące dłużej, posiadające wyrobioną renomę....) to i tak jest lepsza (przynajmniej jak na razie) od Alterszafy, która dopiero raczkuje i zanim ludzie się o niej dowiedzą, zanim tam dotrą, zanim zaufają, zanim kupią.... – mogą minąć lata świetlne! (przynajmniej z mego osobistego, ekonomicznego punktu widzenia). Toteż pozytywnie zszokowana i doenergetyzowana tym cudownym break event’em założyłam już sobie profil projektanta (Chimera) i zaczęłam wystawiać przedmioty! „Artystyczna polityka” DecoTrendów zakłada, że każdy proponowany do sprzedaży przedmiot musi być zatwierdzony przez tajemnicze „artystyczne jury” dbające o „wysoki poziom oferowanych w galerii produktów” (co do tego wysokiego poziomu mogłabym się kłócić... Chociażby z tego względu, że DecoTrendy nastawione są głównie na towar w przedziale cenowym 25-100 zł, co automatycznie ogranicza – acz nie uniemożliwia! - występowanie artykułów „z wyższej półki” – do których zaliczam moją biżuterię), ale póki co wszystkie moje propozycje zostały rozparzone pozytywnie i elegancko wyeksponowane czekają na szczęśliwych nabywców :) Cóż mogę więcej dodać?... - Zapraszam na zakupy do Galeri DecoTrendy!!! :)

1 komentarz:

dagala pisze...

o znalazłam twój blog. fajnie tu u ciebie. na pewno będę zaglądać. bardzo podoba mi się ta chorwacka inspiracja:)