Zaistniałam na wizaz.pl. Jest to całkiem ciekawa stronka o tematyce fryzurowo-modowo-urodowo-kosmetykowo-makijażowo-trendowo-zdjęciowo-plotkarskiej (z resztą a propos tematyki bardzo celne mają hasło reklamujące portal – „pierwsza strona kobiecości” ;) Wśród licznych a rozbudowanych i bogatych forów na wizazu jest także forum biżuteryjne, gdzie „działają” (łącznie oczywiście z „S”) „najsławniejsze” (a przynajmniej z mojego punktu widzenia najsławniejsze, bo wszędzie się na nie natykam – da digarcie, na deviantART, na innych blogach, w galeriach... – swoja drogą są nie tylko najsłynniejsze ale i, w mym odczuciu, najlepsze – najbardziej pomysłowe, staranne, pracowite, oryginalne, zdolne...) biżuteryjki (dygresja subiektywnie polonistyczna: do dziś nie mogę się oswoić z tym określeniem... nie mam pojęcia kto je wymyślił, ale musiał być bardzo irytujący lingwistycznie... – ja rozumiem, że słowo „jubilerki” byłoby tu (przeważnie) nie na miejscu, gdyż w większości przypadków prezentowane produkty nie są efektem sztuki złotniczej, ale wypadkową umiejętności zginania drucików i nawlekania koralików... jednakże nie mogę jakoś przeboleć tych „-ryjków” w końcówce... – dlaczego nie chociażby „biżuterki”? Dla mnie mogłoby być nawet „biżutki” – choć tym mianem slangowo w „wizażowej grupie wsparcia” określa się swoje wytwory). Konto na owym forum założyłam sobie już jakiś czas temu (id: chimera_mediterana), ale dopiero ostatnio (a baaaardzo żałuję, że nie wcześniej!) zaczęłam wczytywać się w różne wątki – w tym dwa, niezastąpione, art-clay’owe – z których dowiedziałam się masy przydatnych rzeczy - takich, bez których mogłam się obejść, ale cieszę się, że się dowiedziałam (np. że „oczko” na końcu „haczyków” fachowo nosi nazwę „loop”




Carga jest lekko krzywa, jej brzegi nie stykają się ze sobą (a bezwzględnie powinny!) i w ogóle nie wiem jak ją zagnę, o ile wcześniej uda mi się do niej wepchnąć planowany ametyst... – tak, czy siak wisior zostanie u mnie (szczęście w nieszczęściu ;). Pocieszam się, że przynajmniej „horror początku” mam już za sobą, a przy następnej próbie oprawiania czegokolwiek będę starała się postępować zgodnie z zaleceniami doświadczonych oprawiaczek z forum... choć jak na razie też mi skóra cierpnie na tę myśl, gdyż cargę powinno się zlutować (lutowanie = magia najczarniejsza z czarnych z użyciem kłów nietoperzy, ogonów czarnych kotów, śliny jaszczurek i sierści wilkołaka)... ale co nas nie zabije to nas wzmocni ;) - kupiłam już sobie mini palnik gazowy (mini co jakby wybuchł to, aby był to mini-wybuch :)

Na zakończenie chciałabym Wam zwrócić uwagę, że dodałam co-nieco w bocznym pasku bloga: pojawiły się informacje gdzie, poza blogiem, możecie mnie znaleźć w internecie oraz (na samym końcu) lista stron artystów zajmujących się biżuterią AC, dla których kunsztu, pomysłowości i techniki mam głęboki respekt - zapraszam do oglądania! :)
3 komentarze:
świetna ta Twoja płaszczka:)
robi się tu coraz ciekawiej... czy to puste miejsce w płaszczce czeka na jakiś piękny kamień?
:) dzięki, dzięki, dzięki - płaszczka już prawie gotowa - w pustym miejscu - owszem, owszem domyślna mallor -ryjko ;) ma już wprawiony ametyst - w najbliższym poście umieszczem zdjęcia :) więc zapraszam do kukania :)
Prześlij komentarz