wtorek, 7 września 2010

Pewien mały fortelik, przez który łzy Frei nie są bursztynowe tylko granatowe...

No dobra. Macie mnie. Muszę się przyznać do małego oszustwa... - nie, nie oszustwa – forteliku. Otóż tworząc kolczykowy tutorial wyprodukowałam nie jedną, ale dwie pary srebrnych kółeczek z „wypukłym wzorem florystycznym”. Stało się tak dlatego, że produkując pierwszą parę na etapie wypalania, szczotkowania itd. tak dalece wciągnął mnie sam proces twórczy, iż zapomniałam uwieczniać go na fotografiach. Szkoda mi jednak było tego, co zaczęłam (mianowicie tutoriala), zrobiłam więc drugą parę, aby obfocić to, co zostało pominięte za razem pierwszym. I w ten sposób powstały dwie identyczne pary baz do kolczyków – co w autorskiej twórczości biżuteryjnej teoretycznie nigdy, przenigdy nie powinno się wydarzać. Ale! Ale! Nim zdążycie mnie zbesztać! Wykorzystałam je do zupełnie różnych projektów i w zasadzie powstały absolutnie oryginalne i unikatowe (zarówno w formie jak i charakterze jak i stylu) dwie zupełnie odmienne pary kolczyków – „Łzy Frei/ Tears of Freya” i „Trzylistna koniczyna/ Three leaf clover”...

Duuuuuuużo małych granatów, jak pestek prawdziwego (śródziemnomorskiego ;) granatu.

Zamiast barwionych jadeitów - kuleczki lawy wulkanicznej

I tu kolejne uniżone tłumaczenie się – rozmontowałam pierwotną – tutorialową „Trzylistną koniczynkę” (doszłam do wniosku A) że jest zbyt prosta, aby pozostawić ją w spokoju... B) chciałam wykorzystać elementy ozdobne stworzone podczas robienia tutorialu lutowniczego). Nazwy nie zmieniłam bo ładna i adekwatna i wciąż pasuje – teraz może nawet bardziej. A co do „Łez Frei”... – kto nie wie Freia/Freya była/jest boginią nie śródziemnomorską lecz skandynawską - Freya - skandynawska bogini Księżyca i magii; mistrzyni dywinacji, wielka kusicielka; nordycka bogini płodności i urody; Bogini Matka i bogini miłości nordyckiego panteonu; bogini płodności, wojny i zdrowia, była jednym z Wanów; córka Njorda i siostra Freyra, żyła w Folkvangu i każdego dnia dzieliła się z Odinem zabitymi wojownikami; dni jej poświęcone to: 8 stycznia i 27 grudnia; bogini Freyi poświęcony jest piątek - za przynoszące szczęście uchodzi zatem zawarcie małżeństwa właśnie w ten dzień; imię Freya można przetłumaczyć jako "wszechstronna": zmienia ona swą postać i jest boginią kotów, kiedy jej łzy wpadają do morza, powstaje z nich bursztyn, północnoniemieccy poeci zawdzięczają jej swe natchnienie... Freya to także jedno z imion Wielkiej Bogini (miotły, czasy i księżyc w pełni...) Wybaczcie mi – jestem jednak wielką zwolenniczką „pierwszego wrażenia”, a gdy ujrzałam co stworzyłam (i zobaczyłam, że jest to dobre) od razu w głowie zadźwięczało mi - „łzy Frei” – choć brzmi skandynawsko, a nie śródziemnomorsko i choć granaty to, a nie bursztyny. Choć jakby się uprzeć to wzór z kolczyków (obu par hehe) baaaardzo przypomina średniowieczną ornamentykę i jakby dobrze poszukać nie wiem, czy nie znalazłoby się baaaardzo podobnego wyrzeźbionego dookoła niezliczonych portali, starych, „medievalnych” kamieniczek w niezliczonych, małych, śródziemnomorskich miasteczkach...

Osobiście zaobserwowane i sfotografowane "ornamenty portalowe" z Korculi

Brak komentarzy: