No i po ostatnim rozgadaniu na temat umiłowania barw i kolorowych kamyczków prezentuję dziś wrzut czysto srebrny :) – cała ja. Bo jak zaczęłam próbować dodawać kamyczki to okazało się, że oprócz „fazy kolorystycznej” weszłam w „fazę minimalistyczną” i puki co nie toleruję żadnych zwisów, dyndałek, gronek, przywieszek i łańcuszków... Zatem proszę – minimalistyczna ornitologia stosowana w moim srebrnym wydaniu. Brakuje mi małych ptaszków za oknem. Ich ćwirków, świrków, czyk-czyrzykań... ich kolorowych piórek i żółtych dzióbków i zamieszania jakie potrafią robić z powodu byle okruszka... ostatnio dużo rzeczy mi brakuje... ech, chyba się kończy poporodowy przypływ endorfin... a w dodatku idzie zima.
Od góry: "Little Wing" (tak- ma się kojarzyć z kawałkiem Hendrixa - najlepiej w wykonaniu Bogdana Hołowni i Jorgosa Skoliasa...) oraz "pipi" (nie- nie ma się kojarzyć z Pipi Langstrump - inspiracje były onomatopeistyczne (o ile takie słowo istnieje) ;)
PS. W ramach akcji „always look at the bright sight of life” – wśród ogólnych niedoborów przestało mi brakować porządnego aparatu fotograficznego! Przedstawiam Państwu genialną cyfrankę (cyfrowa lustrzanka) PENTAXA K-x :) To nic, że po przerzuceniu się nań z mego głupiojasiowego Canona okazało się, że nie mam pojęcia o robieniu zdjęć – i tak będę je robić i i tak wychodzą o niebo lepiej! :) Dziękuję kochanym darczyńcom! :)*
2 komentarze:
Aniołki zabójcze :)
To są ptaszki... a przynajmniej były ptaszkami w mym zamyśle - ornitologia... ale z uznania dla angelologii też się ciesze i piknie dziękuję :)
Prześlij komentarz