niedziela, 6 maja 2012

Wściekłość i wrzask

... na siebie, że nie potrafię się zmobilizować,
na otoczenie, że nie potrafi mnie zmobilizować,
na pracę, że przestała mnie mobilizować do czegokolwiek (a szczególnie do pracy),
na koleżanki, że porodziły albo robią kariery i nie mają czasu zupełnie jak ja,
na kolegów, że się pożenili lub żenią i skurwiele nie zapraszają na wesela,
na kota, że wykopuje świeżo posadzone kwiatki na balkonie, n
a kościół, że przestałam do niego chodzić a kolejna niedziela,
na spożywczak na dole, że nie ma piwa bezalkoholowego
i na hormony co buzują pod czachą choć to już 16 tydzień!

w zasadzie czuję się dobrze - gdy się przytulam do Maluszka zasypiając razem z nim o ósmej wieczorem

a tak "burza w szklance wody" - zastanawialiście się kiedyś nad rozpaczliwością tego sformułowania?...

Seaborn Spirit - to co we mnie

3 komentarze:

Kasia K. pisze...

Czasem se trzeba pokrzyczeć, to zdrowo :)

Anna Yrsa Jaroszewicz pisze...

Piękny, tajemniczy talizman:-)))

zuzannasofia pisze...

otóż to - czasem se trzeba pokrzyczeć!... moja krtań kłóciłaby się co do zdrowotnych walorów tego rodzaju ekspresji ale moja jaźń zgadza się z Tobą absolutnie ;)
Dzięki za dobre słowo o Seaborn Spirit.
Pozdrawiam!