Wszyscy znamy powiedzenia typu: „co tanie, to drogie”, „biednych ludzi nie stać na kupowanie tanich rzeczy” itp. i zgadzamy się z nimi całkowicie... co nie przeszkadza nam brać nieustającego udziału w ogólnopolskich zawodach pod hasłem „im taniej tym lepiej” - i długo i szczęśliwie cieszyć się i korzystać z wielorakich rzeczy (ubrań, świeczek, pasków, otwieraczy do konserw, kolczyków, czajników, garnków, baterii, misek dla kota, zasłonek i obrusów, gazowych lutownic...) nabytych po 3 złote. Ach ileż satysfakcji może przynieść od niechcenia rzucone u cioci na imieninach: „też mam takie, ale moje kosztowało 2 złote taniej” – bezcenne! Sama uważam się za mistrzynię kupowania na wyprzedażach, przecenach i promocjach (takich prawdziwych, a nie tych „sezonowych” kiedy ceny spadają z absurdalnych do za-wysokich) – jestem allegrowym rekinem i (autentycznie! nie jest to jeno „chwyt literacki”!!!) jeśli znajomi chcą coś kupić lub załatwić najtaniej jak się da proszą mnie o radę. :) Istny powód do dumy! Więc dlaczego do ciężkiej ho... -roby na literę „H” właśnie na mnie muszą się mścić złośliwe powyższe przysłowia?! Dowód - ma cudowna, zakupiona na allegro mini lutownica (znalazłam ją u jednego sprzedawcy za 16zł/szt – inni mieli takie po 20zł/szt + oczywiście koszty przesyłki), którą z taką łatwością można było napełniać zwykłym gazem do zapalniczek skończyła swój krótki żywot wyp... –chnięta przeze mnie z balkonu na czwartym piętrze na zatracenie, w mrok. A zasłużyła sobie na takie potraktowanie, gdyż po ciężkim tygodniu siłowania się z nią, by po niespełna 15 minutowych „sesjach lutowniczych” napełniać ją gazem w niespełna 45 minutowych „sesjach dokujących” (podczas, których drżałam, by nic przypadkiem nie wybuchło znienacka) – zatkała jej się dysza! i pomimo spędzenia doby na próbach przetykania, przedmuchiwania i czyszczenia jest absolutnie i nieodwracalnie nie do użytku!!! A stało się to właśnie w momencie, kiedy Ma Najdroższa Przeszkadzajka udała się na spacer z Babcią „co by mama mogła sobie porobić nieco biżuterii” – to właśnie porobiłam. Ciśnienie mi tak podskoczyło, że Kochana Babcia Mej Małej Przeszkadzajki – a moja Mama – przerażona poziomem mej wścieklicy zaoferowała (oczywiście po wcześniejszym doprowadzeniu mnie do wrzenia stwierdzeniem: „co tanie, to drogie”), że sfinansuje mi zakup „porządnej lutownicy”. Wybrałam VersaTip 2000 firmy Dremel (paragon, 2-letnia gwarancja, przesyłka kuriesrka – wszystko jak należy – ale i tak w najtańszej znalezionej ofercie! – nie poddam się tak łatwo! ;) Czekam aż do mnie dotrze... może wtedy wreszcie uda mi się sfinalizować 4 projekty, których z braku narzędzi i umiejętności lutowniczych nie mogę skończyć od trzech tygodni! (stąd też moje długotrwałe, blogowe milczenie – tak bardzo chciałam okrasić wpis fotą którejś z mych najnowszych prac...)
A Wy nie dość, że pamiętajcie, to stosujcie się do mądrości przysłów i uczcie na mych błędach – „CO TANIE, TO DROGIE”! :)
Mam nadzieję, że sprawdzi się lepiej od taniego poprzednika...
1 komentarz:
Czytam tych kilka Twoich wpisów o lutowaniu już któryś raz... Marzyła mi się lutownica, jakakolwiek, aby po raz pierwszy wreszcie coś ze srebra zlutować. Byłam kilka tygodni temu w Obi i już prawie kupiłam tanią lutownicę... ale, pamiętając że "co tanie to drogie" nadludzkim wysiłkiem powstrzymałam się. A dziś, tadaam, mam już Versatip 2000 Dremela! Od razu odszukałam Twój post :) Teraz jeszcze kupię gaz i do dzieła! O dzięki Ci Chimero! Tym bardziej że moja Mała Przeszkadzajka też nie próżnuje ;) Nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz bo blog niestety kończy się w 2012... ale nic to :))) Pozdrawiam serdecznie!
Prześlij komentarz