szkwał powoli mija, w ręce ciepła herbata, w domu cisza
otworzyłam szafkę z zapomnianymi narzędziami i plastikowymi pudełeczkami pełnymi starych minerałów...
oswajam się z poczuciem winy - zaniechanie kłuje najbardziej, gdy mija - gdy nie pozwala się mu "dojrzeć" do pełnego "porzucenia"
jeszcze nie sięga - patrzę tępo na porządek w szafce i mam wrażenie, że wszystko w niej mnie nienawidzi... szczególnie dwa labradory z osobistej wymianki, którą zaczęłam chyba ponad rok temu i skończyć do dziś nie mogę - jestem okropna
zaniechanie zaczęło się wirtualnie - przestałam pisać, wrzucać zdjęcia, wystawiać w galeriach...
muszę sobie dodać odwagi i otuchy - pomału, szczątkowo zacząć nadrabiać, rozruszać się, rozpędzić
Green Talisman
ręcznie rzeźbiony Art Clay Silver, oksyda nadająca cienie, awenturyny, kwarc szary...
nawet nie pamiętam kiedy to było
1 komentarz:
Pozwól sobie na to wyciszenie... Wrócisz w odpowiednim czasie. Zdrówka życzę )*
Prześlij komentarz