No! Aby dobrze zakończyć dobry rok... i aby w przyszłym roku było co najmniej równie dobrze (ale nie miałabym nic przeciwko gdyby było lepiej ;) prezentuję ostatni tegoroczny wytwór z AC – „Magnę” – kobiece insygnia władzy ubrane w purpurowy „płaszcz” granatów... ;)
Dosiego roku!
(Co prawda pierwotnie „dosiego roku” życzono sobie ponoć w Wigilię... choć osobiście uważam, że bardziej racjonalnie i adekwatnie jest życzyć w Sylwestra ;) – ku wyjaśnieniu – z „Dawnych zwyczajów krakowskich” Ambrożego Grabowskiego: „Dawniej prawie wszyscy spotykający się na ulicy życzyli sobie dosiego roku (roku Dosi, Doroty). Miała to być kobieta stuletnia, która zdrowo tego wieku dożyła i w wigilią umarła. Takie życzenie nie obeszło się bez poczęstnego i zwyczajowo też znajomi prowadzili się do szynkowni, a stąd nie było nowiną widzieć pijanych na ulicach. Teraz (r. 1840) może szkodliwy ten zwyczaj pomniejszył się, ale jeszcze i tak wychodzi ogromna masa spirytusu w Krakowie skonsumowana co miesiąc, bo jak to wiem z dobrego źródła, wypija Kraków spirytusu miesięcznie garncy 10 tysięcy.” :)
9 komentarzy:
Ile to w przeliczeniu na litry ciekawa jestem. Kolczyki super. Ale ja się trochę w Twoim blogu pogubiłam. Nie nadążam. Musisz mi darować te zapóźnione komentarze :(
Zapraszam Cię po wyróżnienie. Info na moim blogu.
Cudowne :)
Zuzanna, czy Ty Boga w sercu nie masz? Gdzie przepadłaś kobieto? Wiem że pracujesz, ale tak absolutnie ani minutki, żeby coś skrobnąć na starych śmieciach, choćby komunikat do stałych, stęsknionych czytelników o przykładowej treści: "w nos się pocałujcie, bo ja kobieta pracująca jestem!" Wpadnij chociaż na wizaż bo planujemy spotkanka majowe u Mari :)
Całuję cieplutko i czekam na jaki odzew :)
Oooo jasny bolec, Zuzanna, ten komentarz wyżej to mój, ale cholibka jakaś inna tożsamość mi się wkradła do podpisu - Agnieszka z Krakowa jakby co :)
Dobra kobito dzięki za przywołanie do porządku! od jakiegoś tygodnia zbieram się żeby coś naskrobać, ale jakoś posty piszę tylko w głowie.... mam nadzieję, ze znajdę w sobie w końcu na tyle siły i determinacji żeby coś podrzucić - a na wizaz postaram się zaglądnąć wieczorkiem bo spotkanie u Mari bardzo mi miłe :)
Lubię to! Życzę więc więcej leniwych popołudni:) A pierścionek hmmm jak u kazimierskiego Vincenta - i kot,i kawa i lenistwo :)
Dzięki Oliu! Sama również sobie (i Tobie!) życzę aby leniwo-nastrojowe, kazimirskie klimaty nigdy nas nie opuszczały ;)
przepiękne kolczyki.. mają bardzo ciekawy kształt.
Prześlij komentarz