No! Po 4 miesiącach (bogatsza o czteromiesięczne doświadczenie biżuteryjne :) rozochocona tutorialem lutowniczym wreszcie zrobiłam tutorial kolczykowy (a nosiłam się z tym zamiarem od momentu, kiedy w umyśle mym postała idea założenia bloga własnego)! :) Przedstawiam Państwu (z dumą!) kolczyki „Trzylistna koniczynka”/”Three leaf clover” – i zapewniam, że ta trzylistna koniczynka, wykonana według mojego tutorialu przyniesie Wam więcej szczęścia (lub przynajmniej więcej radości) niż jakakolwiek czterolistna znaleziona na jakimkolwiek pastwisku (tudzież łączce). Własną przygodę z Art Clay (tudzież PMC) czas zacząć! Za mną!
1 – potrzebne nam będą: AC srebro blok, AC srebro pasta, dwa srebrne bigle, dwa barwione jadeity, srebrny drut (lub gotowe srebrne kółeczka); kleszcze okrągłe i zwykłe, skalpel, wałek (kawałek plastikowej PCV), podkładki ok. 1mm (np. karta IKEA family i Krakowska Karta Miejska), papierowy szablon koła o średnicy ok. 1,8mm, naklejka-szablon ze wzorem - to widać na zdjęciu – poza tym potrzebować będziemy jeszcze: gumowy blok do obróbki AC; pilnik do metalu; małe wiertełko lub szpikulec (lub agrafka, igła, szpilka...) do zrobienia otworów w AC; metalowa siatka do wypalania AC na kuchence gazowej; metalowa szczotka do wyczyszczenia AC po wypaleniu; dwa pojemniczki (np. słoiki) do oksydowsnia, oksyda i papiery ścierne na gąbce (trzy o różnej gramaturze) – czego na zdjęciu umieścić nie przyszło mi do głowy :)
2 – Bierzemy nieco AC i rozwałkowujemy go między podkładkami. Ważne, by wałek opierał się na podkładkach – w ten sposób, w środku, uzyskamy równiutki „placek” o jednolitej grubości w każdym miejscu. Dobrze wcześniej posmarować wałek, podkładkę na której będzie się wałkować (np. plastikowy blacik) i własne paluszki odrobiną oliwki (takiej dla niemowląt, albo takiej do gotowania – wsio rawno), aby AC nie przywierał.
3 – W rozwałkowanym placku, przyłożywszy wcześniej przygotowany szablon – wycinamy kształt koła. Razy dwa. I czekamy aż wyschnie. Możemy wysuszyć go suszarką (ok. 10min) lub włożyć do piekarnika (ale po co nagrzewać cały piekarnik dla dwóch małych kółeczek...) – wysuszony AC powinien być jaśniejszy (ale nie biały) i oczywiście twardszy (choć zachowa nieco sprężystości – nie będzie twardy jak np. gips).
4 – Wyschnięte kółeczka wygładzamy pilnikiem (starty podczas szlifowania AC pył - aby nie marnować cennego kruszcca - możemy dodać do AC pasty – jeśli stanie się zbyt gęsta zawsze można rozcieńczyć ją odrobiną wody).
5 – Delikatnie – ale to baaaaaaardzo delikatnie wiercimy dziurkę, na tyle dużą, aby bez problemu przeszedł przez nią drut/kółeczko do zawieszenia kolczyka. Trzeba pamiętać, że AC kurczy się nieco (8-9%) podczas wypalania, zatem skurczy się też nasza dziurka.
6 – Do tak przygotowanej bazy naszych kolczyków naklejamy szablon ze wzorkiem – pilnując, by w każdym miejscu ściśle przylegał do AC.
7-8 – Wycięcie w szablonie wypełniamy AC pastą i suszymy suszarką. Szablon możemy odkleić od bazy dopiero gdy jesteśmy 100% pewni, że AC pasta dobrze zastygła – w przeciwnym razie zepsujemy wzór!
9-10 – Z drugiej strony bazy doklejamy jeszcze fragmencik szablonu, wypełniamy AC pastą, suszymy i zdejmujemy szablon. I możemy sobie pogratulować – mamy bazę kolczyka gotową do wypalenia! :)
11 – Wypalanie... Na kuchence gazowej umieszczamy metalowa kratkę i sprawdzamy przy zapalonym ogniu, w którym miejscu najbardziej się nagrzewa. Wyłączamy ogień i w tym miejscu kładziemy nasze kolczyki. Włączamy palnik i wypalamy ok. 6 min. (zaobserwujecie, że z kolczyków najpierw uleci mały „dymek”, a potem zaczną się „żażyć” na pomarańczowo) Najlepiej, aby podczas wypalania okno w kuchni było otwarte, bo nie jestem przekonana czy wspomniany wyżej „dymek” jest szczególnie przyjazny dla zdrowia...
12 – Po wypaleniu nie rzucajcie się na swój wyrób żądni olśniewająco-srebrnych efektów. Po pierwsze jest gorący i można się poparzyć, po drugie nie jest srebrny tylko bielutki (teraz rzeczywiście wygląda jak z gipsu). By stał się „prawdziwie srebrny” należy usunąć wierzchnią warstwę „białego pyłu” za pomocą szczoteczki z metalowym włosiem (przypominam – szczoteczka z długim włosiem nadaje połysk, szczoteczka z krótkim włosiem pozostawia matowe wykończenie). Szczotkować najwygodniej na gumowym bloku.
13 – Kiedy już micha śmieje się nam do pięknych srebrniutkich, jaśniutkich, wyszczotkowanych (i jeśli taka wasza wola nieco podszlifowanych papierem ściernym) kolczyków wyrobu własnego wypadałoby je zoksydować, co czyni się w sposób następujący: do jednego pojemniczka nalewany gorącej (ale nie wrzącej) wody, drygi zaś wypełniamy wodą zimną. Tam gdzie woda gorąca wkraplamy jedną (uwierzcie mi naprawdę wystarczy!) kropelkę substancji oksydującej (należy się przygotować, że zaśmierdzi się dom zgniłymi jajami... cóż – alchemia wymaga poświęceń) i wrzucamy nasze kolczyki. Na chwilkę. Ja lubię rzeczy mocno zoksydowane więc trzymam ok. 10-15 sekund. W zasadzie możemy obserwować jak z upływem czasu będą zmieniać się kolory na srebrze – kiedy stwierdzimy „dość” – szybko wyjmujemy kolczyki za pomocą pęsety i wrzucamy do zimnej wody (ewentualnie przepłukujemy pod bieżącą zimna wodą).
14 – Na tym zdjęciu możecie sobie porównać wygląd kolczyka w poszczególnych „fazach wytwórczych” – od lewej – jeszcze nie wypalony ale wyschnięty AC – wypalony i wyszczotkowany kolczyk – kolczyk zoksydowany przed ostateczną obróbką.
15 – O ile wypalony i wyszczotkowany AC dawał po oczach pretensjonalną jasnością, o tyle zoksydowany w ogóle nie przypomina srebra – może bardziej miedź, czy brąz, czy jakiś czarci, osmolony kruszec. Aby przywrócić mu szlachetność srebra trzeba go nieco przeszlifować papierem ściernym (lub ewentualnie szmatką jubilerska do czyszczenia srebra). W czynności tej nie należy być jednak zbyt dokładnym, aby nie zetrzeć całej oksydy – wokół wypukłego wzoru ma pozostać barwne zaciemnienie – jak widać na zdjęciu nr 16. Proszę Państwa – bazy do naszych kolczyków gotowe! Zostało jeno posmarować bitą śmietaną i dodać wisienkę ;)
17 – Za pomocą okrągłych kleszczy formujemy z srebrnego druta pętelkę (pamiętamy – loop!) – zawlekamy barwiony jadeit i zakańczamy drugą pętelką (loopem!). Z jednej strony zawieszamy bigl (bigiel?...) z drugie naszą przepiękną, srebrną, własnoręcznie wykonaną, urzekającą i oczarowującą bazę z AC i...
18 – Mamy autorsko-artystyczne kolczyki srebrne o wdzięcznej nazwie (inspirowanej florystycznym motywem ozdobnym) „Trzylistna koniczynka/ Three leaf clover”.
Gratuluję! :)
2 komentarze:
Bardzo dobry tutorial i piękne kolczyki. Skusiła mnie pani do spróbowania tej techniki :)
Super tutorial. Poważnie planuję rozpocząć przygodę z AC i ten opis zachęcił mnie do tego na prawdę :)
Prześlij komentarz